Co według was kryje się pod pojęciem "toksyczny związek"?
Czy według was taki związek należy zakończyć, czy próbować go ratować? Jeżeli tak, to w jakich sposobów użylibyście w jednym i drugim przypadku?
Miłego dnia :)
Toksyczne związki strona 2 z 2
Nie widzę się przy rodzinie, także pudło.
Moje marzenia są zgoła inne.
Z pani taka atakująca, że ho ho.
Nie podobają mi się fantastyki. Poza tym w książkach historycznych też tego pełno.
To dobrze,bo ja pana też tam nie widzę :)
Atak ma sens wtedy, kiedy prowadzi do sukcesu. Jednak śmiem zauważyć, że "atak" ma też różne,pozytywne i negatywne znaczenia... tak ze....:)
Wybiegając w przyszłość, niemal o całą swoją epokę.... nie można żyć tylko przeszłością :)
Nie pani pierwsza czegoś u mnie nie widzi. Czasem wychodzę na przeciw indolencji wzrokowej pewnych osób. Czasem nie potrzeba widzenia a wiary.
Uważa pani na ubytki przy rozgryzaniu, to za twarde na panią.
I nie można żyć bez przeszłości. Która jest w wielu przypadkach bardzo mocno poprzekręcana.
Jeśli chodzi Ci o toksyczne znajomości to z mojego doświadczenia wynika, że są one wtedy gdy Twój znajomy tylko bierze a nic nie daje od siebie. Z każdym problemem zwraca się do Ciebie bo wie, że zawsze mu pomożesz ale kiedy Ty potrzebujesz pomocy to będzie znajdował wymówki za każdym razem. Ja te znajomości już dawno zakończyłem i szczerze mówiąc poczułem ulgę ;)
Chodzi mi raczej o ową więź która wytwarza się pomiędzy- nazwijmy to umownie... ofiarą takiego związku i sprawcą.... sposób oddziaływania takich osób na otoczenie, na psychikę drugiego człowieka. Wówczas ofiara nie zauważa, albo nie chce zauważyć, że jest wykorzystywana osaczana i powoli staje się ubezwłasnowolniona. Bardzo często takim osobom uzależnionym często od strony przeciwnej( tej negatywnej)wydaje się, że same sobie nie poradzą, poddają się
Nie ma to żadnego związku z tematem. A jeżeli już koniecznie chce pan ten wątek w niego wpleść, to czy rozpamiętywanie przeszłości komukolwiek w czymkolwiek pomogło? Nigdy, nikomu i w żadnej sytuacji. Zawsze prowadzi to do rozdrapywania ropiejących ran. Powinny być przestrogą, nauką jak jej zapobiegać, a nie powodem do nowych konfliktów
W tym temacie akurat nie mam za wiele do powiedzenia bo sam nigdy nie byłem od nikogo uzależniony, wręcz przeraża mnie myśl, że mógłbym kiedykolwiek być. Myślę, że to zależy w dużej mierze od charakteru dlatego ofiarami takich relacji zwykle są kobiety bo po prostu z natury są bardziej wrażliwe emocjonalnie.
Już go nie psuję, właśnie wychodzę.
Dlatego ja się ostatnio poddałem kuracji aluminiowej. Gdy wypłukałem reszty alkoholu ze krwi, to dostałem olśnienia co mogę zrobić by z ranami było lepiej. Lekarze to marni specjaliści, jak sam sobie człowiek nie pomoże, to nikt ręki nie poda.
To też. Jednak wpierw trzeba dowiedzieć się całej prawdy, by coś z niej wynieść. :P
Miłego. Przeszkadzam to znikam.
Jasne, że tak. Wiadomo, że nie dotyczy to wszystkich bez wyjątku, nie ma co uogólniać. Właściwie to każdy czlowiek składa się z cech męskich i żeńskich. Jak ktoś ma więcej tych żeńskich to jest bardziej wrażliwy i vice versa.
Dziękuje za sensowne wypowiedzenie się w temacie. Szkoda że tutaj trafił,bo mało kto tu zagląda :)