jak to ogarnąć?
nie potrafie poradzic sobie psychicznie z rozwodem
Bardzo smutnym jest, że w dzisiejszym świecie tyle rozwodów się dzieje... ludzie zatracają miłość... przestają walczyć... szukając czegoś... czego nie umieją określić... zamiast wrócić do tamtych chwil, które szczęście nam przynosiły i radością napawały. Jeżeli już za późno na walkę... trzym się skał... zamknij oczy... i uwierz w miłość, zaufaj Bogu i uwierz, że odmieni się los. Bądź silny.
Grzesiek34 potrzebuje konkretów i pewnie miał nadzieję na "solucje", której nie otrzyma tutaj tak jak napisała NewGirlOnTheBlock. Algbeer tekst prawdziwy i props. W sumie temat zamknięty jak dla mnie. Pozdr:)
wiem ze tutaj nie otrzymam odpowiedzi ani pomocy ale glupio mi przed rodzina ze tak sie dzieje, dlatego dodalem tutaj posta, jestem przed rozwodem ale nie to mnie najbardziej boli. musze zaczać życie od nowa, zmienić pracę chodz tą obecna mam nie najgorzej płatną, w najblizszych kilku tygodniach chcę wyjechać za granice wiem ze szybko nie wrócę a tutaj z żoną zostaje nasz 3 letni syn....u tutaj zaczyna sie walka w mojej głowie ponieważ nie mogę znieść myśli że nie bedę Go widział
Jechać, nie jechać-oto jest pytanie i dylemat. nie wiem co się wydarzyło, że po 4 latach już jest rozwód i nie wnikam w szczegóły, bo to nie mój biznes, ale nie wiem czy bym się tak łatwo poddała w walce o dziecko. To dopiero nie lada dylemat, walczyć o nie? nie bardzo, bo to ciężar i obowiązek, zostawić je matce? też nie bardzo bo je kochasz. tak czy siak, z sądu wyjdziesz jako osoba przegrana, bo stracisz cząstkę siebie, ale chyba wolałabym zostać mimo wszystko na miejscu i być blisko niego, jak zostawić je komuś, komu przestaję ufać i nie mieć wpływu na decyzje podejmowane o jego życiu czy zdrowiu. Decydując się na wyjazd, rezygnujesz z widywania go nawet w terminach ustalonych przez sąd. Za kilka lat, jesteś obcą osobą w jego życiu. Zrywasz kontakty, zrywasz więzi. Mam nadzieję, że jeszcze się dogadacie i do ostatecznej decyzji nie dojdzie. Pozdrawiam, bo życzyć powodzenia, to chyba trochę nie na miejscu....
Nie musisz zmieniac pracy. Syn to problem faktycznie ale gdybys nie wyjechal to mozesz jakies widzenia ustalic.
A rozwod jak rozwod. Dziennie jest jakis rozwod moi rodzice sie rozwiedli i oni sa szczesliwi tak jak ja. Lepiej rozwod niz zeby dzieciak musial sluchac waszych klotni albo ogladac dziwne akcje (przyklad tylko). Sie nie zalamuj tylko znajdz sobie nastepna i tyle. Zyje sie dalej.
They will all die...