Ulver to zespół z norwegii wykonujący początkowo dosyć "klasyczny" black-folk metal w późniejszym okresie zmienił swój styl na ambientowo-elektroniczne poszukiwania. Dziś zajmę się recenzją płyty Bergtatt która zdecydowanie reprezentuje wcześniejszy okres twórczości. Numerem otwierającym na płycie jest "I Troldskog Faren Vild". Siedmiominutowy utwór którego warstwa instrumentalna utrzymana jest w stylu nieco "Burzumowo - Satyriconowym" Nie uznamy tutaj black metalowej jatki za to doświadczymy black metalowego klimatu w najczystszej formie. Najlepiej dźwięków tych słuchać podczas przechadzki po lesie a najlepiej w górach... Warstwa wokalna jest sporym zaskoczeniem bowiem nie uświadczymy w tym kawałku żadnych blackowych skrzeków czy darcia ryja. Ot poprawny wokal wpisujący się w folkową manierę - mogący kojarzyć się z chorałem gregoriańskim. Kawałek zakończony jest piękną solówką gitarową Drugi kawałek to "Soelen Gaaer Bag Aase Need" zaczynający się od akustycznego riffu by nagle przejść w bardziej stereotypowy black metal. Jednak jaką moc ma ten utwór! Nadal jest ten sam - "Leśny" klimat tylko robi się mocniej... Trzeci utwór na płycie nosi tytuł "Graablick Blev Hun Vaer" i przyznam ,że jest bardzo nietypowy i ciekawy. Klimat w tym kawałku robi się coraz mroczniejszy, niepokojący, by w pewnym momencie nagle się uspokoić (Niemal jak w Opeth) pojawia się gitara akustyczna a po parunastu sekundach odgłos uciekającego człowieka (?) i w tle piękna gra na pianinie - niepokojąca ale jednak pociągająca... Aż w pewnym momencie utwór znów wraca do black metalowych standardów... Końcówka mocno mi się kojarzy z Behemothem z czasów Sventevith czwarty kawałek "Een Stemme Locker" to w skali płyty tylko przerywnik jednak bardzo ciekawy klimat w nim panuje. Ot, gitara akustyczna jakieś mamrotanie a potem solówka. Utwór bardzo senny ale ma swój urok Ostatni kawałek to "Bergtatt - Ind I Fjeldkamrene" Zaczyna się black metalowo by w pewnym momencie poczęstować nas "Opethowym" akustycznym riffem oraz solówką. W tym ostatnim kawałku nastrój zmienia się dosyć często i nie pozwala się nudzić słuchaczowi. I to już koniec płyty. Mogło by się zdawać ,że 5 numerów to mało ale zważywszy na ich długość (średnio jakoś 7 minut) jest to wystarczająca ilość. Jako ciekawostkę mogę powiedzieć ,że wokale na płycie nagrywane były w języku staroduńskim. "Bergtatt" to pozycja nie dla każdego słuchacza. Wymaga dłuższego obcowania by dostrzec jej prawdziwe piękno. Na pewno płyta spodoba się osobom lubiącym folk-metal oraz surowy norweski black. Dzieci słuchające Linkin Park niech uciekają daleko bo do tej płyty trzeba nabrać muzycznej dojrzałości...
W mojej ocenie 9/10

Zapraszam do dyskusji, być może inaczej postrzegacie tę płytę...
P.S postanowiłem napisać kolejną recenzję bo widziałem ,że poprzednia moja recenzja Gorgoroth cieszyła się bardzo pozytywnym odbiorem :D